wtorek, 6 grudnia 2011

Co w nowej Pracy?

Wiec jestem!!! Moje nowe miejsce Pracy to firma NFT zlokalizowana w Crick w Samym srodku Wielkiej Brytani. Ale od początku: Po przyjezdzie do Crick miałem kilka dni kursu przygotowawczego, uczylismy sie zasad panujacych w firmie, próbowaliśmy jazdy i miałem mały test, który zdałem, był to test z jazdy i pisemny. Duża zasługe że zdałem przypisuje też kursom które odbyły sie w Warszawie, to one najbardziej przygotowały nas do testu pisemnego :P Trenerami jak i zarówno testerami w Anglii byli BRYAN i JOHN to Ci sympatyczni Anglicy poniżej.


No i zacząłem prace w Depocie (oddziale) Crick Z firmą NFT z którą wykonujemy prace dla sieci supermarketów Sainsbury. Początki jak wszędzie trudne, największym problemem było połapanie się w papierkach które trzeba wypełniać każdego dnia, teraz już nie stanowią problemu bo przywykłem do nich.
Jesli o papierkach mowa to chodzi o formularze czasu pracy i Trasy.Mamy tez przed każdym wyjazdem formularz od sprawdzenia stanu technicznego pojazdu, który wypełniamy i oddajemy na bramie przy wyjeździe.
Pojeździłem z tydzień  w tym oddziale firmy i ni z tąd ni z owąt zadecydowano że przeniosą nas (nas trzech czyli mnie i moich dwóch Rumuńskich kolegów) do oddziału Daventry po drugiej stronie autostrady, była to nadal firma NFT lecz jeżdżąca dla supermarketów ASDA. W pierwszy dzień zrobili nam znów trening i pokazali firmę po czym wzięli nas na zapoznanie z ciężarówkami ponieważ były inne niż w poprzednim miejscu, kazali nam się przejechać i oczywiście że przejechaliśmy się po czym okazało się że to był test o którym nic nie wiedzieliśmy i nie powinien mieć miejsca, a co lepsze żaden z nas nie przeszedł tego testu i pojawił się problem, ja oczywiście z moim nerwowym charakterem od razu się wściekłem i znając swoje prawa dochodziłem swoich racji, ale jak to wiadomo my Polaczki nie powinniśmy mieć swoich racji i zadecydowano ze odbędziemy kilku dniowy trening u boku innego kierowcy aby poduczyć się jazdy i zdać test od nowa.
Poinformowałem Firmę w Polsce przez która pracuje że nie mam zamiaru odbywać zadnych kursów ani testów ponownie, ale Pani Ania z tej własnie firmy przekonała mnie abym pojechał z tym innym kierowca a ona gdy przyjedzie za parę dni do Anglii to rozwiąże problem.
Wiec pojechałem z innym kierowca który mial mnie trenować co podkreślał w każdym miejscu gdzie pojechaliśmy, co się okazało na samym początku, ten kierowca miał prawo jazdy tyle samo czasu co ja i doświadczenie tylko w Anglii przy czym ja zjeździłem już całą Europe z wyjątkiem tylko kilku krajów.
Pierwsze co pokazało ze nadawał sie na trenera dla mnie to to że nie potrafił obsługiwać Tachografu w podwójnej obsadzie i nie znal zasad dla podwójnej obsady, wiec mu pokazałem, jeździł nie najgorzej, prócz tego ze na rondach w ogóle nie trzymał sie w liniach tylko jeździł po całym rondzie jakby było jego prywatne, robił tez parę innych błędów mniej istotnych, po trzech dniach z nim wysłano mnie z innym kierowca który podobnie jak ten pierwszy miał doświadczenie tylko po Anglii, a co do jazdy to była tragiczna, wpadał na ronda i skrzyżowania z ogromna prędkością i nic z tego sobie nie robił, gdyby miał chlodnie hakówke dawno by leżał na boku, łamał tez wszelkie zasady panujące w tej firmie, jak na przykład zapinanie pasów, w ogóle nie zapinał pasow tylko zaciągał je poza siebie i zapinał w uchwyt zeby mu nie wyskakiwało ostrzezenie na desce rozdzielczej i żeby mu sygnał nie przeszkadzał, ale to co robił to jego sprawa, podsumowując, moimi trenerami byli kierowcy z gorszym doświadczeniem niż ja.
Po przyjeździe Pani Ani postanowiłem ze zostanę i będę pracował dla nich pod warunkiem ze przeniosą mnie spowrotem do Crick i Pani Ania to załatwiła bez wielkich problemów choć trochę dyskutowaliśmy na ten temat.
Rumuni chyba niestety zostali w tamtym depocie choć nie jestem pewien. Asda miała lepsze ciężarówki choć bardziej zniszczone, a trasy były dużo gorsze niż w Sainsburym ciężarówki tam to byly volwa, jedno z nich jest na zdjeciu.


Tak wiec wróciłem do Crick i pracuje teraz na nocne zmiany. Zaczynam pomiędzy 19:30 a 23:30 i robię od 8 do 15 godzin dziennie lecz w większości przypadkow jest to około 10 godzin.
Praca jest w miarę łatwa, miejsca są przestronne i łatwe do znalezienia, wożę przeważnie żywność i jeżdżę nowymi mercedesami które są w podstawowej wersji i niskiej kabinie z jednym łóżkiem, są to strasznie nie wygodne auta jak to mercedesy ale są nowe i wiem ze się nie zepsują w trasie.
Dla tych którzy spotykaja się na czacie u Rafała wiadomość ze mieszkam w tym samym miejscu co nasz Paweł Trucker, a jego brat pracuje w tym samym miejscu co ja, podobno Paweł tez tu pracował ale teraz pracuje dla innej firmy. A budynek mojej firmy wygląda tak:


Żadna rewelacja, ale jest dosyć mila atmosfera jak na razie i myślę ze fajnie się będzie pracować.
Jeśli wspominam o firmach muszę sie poskarżyć od razu na ta polska firmę przez  która pracuje tutaj i teraz w 100% twierdze ze w Polsce niema w 100% uczciwej firmy, zawsze musza coś zataić albo skłamać, jeśli chodzi o ta firmę to pytałem sie ich czy ta stawka godzinowa to już czyste pieniądze i oczywiście zapewniali mnie ze tak a okazało się ze z tych pieniędzy muszę sobie jeszcze ZUS zapłacić czyli jakieś 800 zl, i podatek, a juz myślałem ze w Polsce się poprawiło i ze już firmy nie kłamią a jednak się pomyliłem. Z uwagi ze to nie duże klamstwo kontynuuje prace i żyje nadal z nimi w zgodzie. Druga rzecz która mnie nadal drażni to to jak firmy Polskie się zachowują, jestem dosyć dobrze traktowany przez ta moją Polska firmę tylko raz wyczułem cwaniactwo w mowie jednego z koordynatorów, najlepiej jak przytoczę sytuacje: Mówiłem mu że fajna ma prace i niezłą kasę zarabia i ze chętnie robiłbym to samo bo podoba mi się jego praca, on odparł ze jeszcze dużo musze przejść żeby sie na takie coś kwalifikować, pościłem to kolo ucha i nie skomentowałem tego, ale teraz mam okazje i szczerze powiem ze podoba mi się jego praca bo jest łatwa i porównując nasze zawody to nie wiem czy on dalby rade robić to co ja, a ja z pewnością mógłbym robić to co on. Druga rzecz która mnie irytuje to to ze polska firma z którą współpracuje, gdy dochodzi do konfrontacji z firma Angielska (NFT) robi się taka malutka ze aż sie śmiać chce. Gdy miałem spotkanie na temat przejścia z powrotem do Crick i niby nie zdanego testu zacząłem się kłócić o swoje racje a Pani Ania która była przy mnie zaczęła mnie uspokajać, po wyjściu ze spotkania powiedziała mi ze lepiej nic nie mówić bo oni są u siebie i ze nie powinienem sie z nimi kłócić bo oni biorą dużo pracownikow przez ich firmę i tak dalej i tak dalej, i to mnie własnie smieszy i oburza, jak by nie było to my Polacy zawsze musimy się poniżać i rezygnować ze swoich racji bo ktoś inny ma racje tylko dlatego ze jest Anglikiem czy Niemcem czy kimkolwiek innym, ja nie uznaje takiego czegoś i myślę ze każdy powinien mieć takie same prawa, wracając do naszej firmy, zamiast być wspólnikiem jest tylko firemką bez własnego zdania i póki pozwolimy się traktować jak śmiecie, będziemy tymi śmieciami. Oczywiscie to jest moj punkt widzenia i nie kazdy musi sie z tym zgadzac, ale mysle ze jest w tym duzo racji.
Oczywiście niech robią co chcą ale mnie nikt nie będzie zmuszał do pokorności dlatego ze jestem z Polski i jestem Polakiem, nasi dziadkowie walczyli o wolność i równość a dalej jej niema i chyba jeszcze długo nie będzie :)